niedziela, 16 lutego 2014

Rozdział 13

Proszę! Jeżeli skończysz czytać nie omijaj notki. Dzisiaj pojawią się ważne sprawy, więc radzę przeczytać. 
___________________________________________________________________________
*Louis*
Po wyjściu Peg z mojego samochodu od razu skierowałem się w stronę domu. W końcu zgodziła się ze mną spotkać, porozmawiać. Tego potrzebowałem. Musiałem porozmawiać z Peg i to natychmiast. Chciałem jej wszystko wytłumaczyć, dlaczego tak się zachowuje i w ogóle. Zastanawiałem się czy nie powiedzieć jej przypadkiem o wydarzeniu, które miało miejsce w sklepie kilka dni temu. Od razu wybiłem to sobie z głowy. Jeżeli bym jej to powiedział, straciłbym całkowicie jej zaufanie. Wiedziałem, że w jakimś stopniu mi ufa. Bo gdyby tak nie było, nie zgodziłaby się na to spotkanie - w dodatku u niej w domu.
Dojechałem do domu, ustawiłem samochód na podjeździe. Szybko wysiadłem i ruszyłem w stronę domu. Ustałem przed drzwiami, szukając w tylnej kieszeni spodni kluczy. W końcu je znalazłem. Wsadziłem w małą szparkę i przekręciłem dwa razy w lewo. Pociągnąłem za klamkę i wszedłem do środka. Od razu poczułem różnicę temperatury. Na dworze było dość zimno jak na tę porę roku.
Ruszyłem do łazienki, aby się przebrać. Jednak chwilę zastanawiałem się czy nie zostać w tych ciuchach. Szybko zrezygnowałem z tego. Wolałem wyglądać na luzie. To miało być przecież normalne spotkanie, a nie jakaś kolacja. Poszedłem do pokoju i wziąłem czarną koszulkę z szuflady. W drodze do łazienki przeciągnąłem ją przez głowę. Ściągnąłem spodnie od garnituru, a założyłem zwykłe czarne jeansy. Obmyłem twarz zimną wodą, aby się otrzeźwić.
Gdy już byłem przygotowany poszedłem do salonu. Do spotkania było jeszcze jakieś 20 minut. Usiadłem się na kanapę. Zauważyłem list leżący na stoliku od firmy Repair Door. Zastanawiała mnie jedna rzecz. Szef firmy powiedział, że jeżeli nie oddam kasy na czas dobiorą się do bliskich mi osób. Ja ich nie miałem. Rodzice umarli kilka lat temu. Ciotka nie chciała mnie znać, a dziadkowie również nie żyli. Zostałem sam. Bez nikogo. Nie wiem dlaczego wtedy tak zareagowałem. Nie miałem nic do stracenia. Może to był impuls. Impuls, który mówił, że muszę bronić bliskich, których nie miałem. Odłożyłem list i jeszcze przez chwilę siedziałem bez ruchu. Wyjąłem komórkę z kieszeni. Była 15:50. Wstałem, kierując się do holu. Założyłem vansy. Przeszedłem przez próg i zamknąłem drzwi na klucz. Wsiadłem do auta, odpalając silnik. Jechałem ze średnią prędkością. Przemierzałem dzielnice, zapamiętując każdy dom, podwórko.
Po pięciu minutach byłem już na miejscu. Wjechałem na podjazd.
Domyśliłem się, że nie miała samochodu, pomimo garażu. Zapewne miała w nim jakieś stare rupiecie.
Wysiadając z auta, chwyciłem czerwoną różę z tylnego siedzenia, którą kupiłem po drodze do domu. Zamykając drzwi samochodu, spojrzałem w szybę. Przejechałem ręką po włosach, zaczesując je do tyłu. Odwróciłem się w stronę domu Peg. Nic się nie zmieniło oprócz drzwi, które przeze mnie musiała wymieniać. Na szczęście przyjęła ode mnie darmową naprawę drzwi, chociaż wiem, że była nieźle wkurzona.
Zauważyłem światło w górnej części domu. Musiał być to jej pokój.
Ruszyłem w stronę białych drzwi. Przycisnąłem metalowy guzik. Po drugiej stronie rozległ się dzwonek. Usłyszałem kroki, a raczej trucht.

*Peg*
Siedziałam w swoim pokoju. Matki nie było - znowu. Wyszła gdzieś z tymi swoimi koleżaneczkami. Nienawidziłam tego, ale nie mogłam nic na to poradzić. Ojciec rozmawiał z nią, ale jak widać to nie poskutkowało. Czasami chciałam, abym w ogóle jej nie miała. W pewnym sensie jej nie miałam. Cały dniami jej nie było. To tak jakbym w ogóle nie miała matki, byłam sama.
Czytałam książkę. Uwielbiałam czytać. Zazwyczaj kupowałam romantyczne książki. A w półkach już powoli brakowało miejsca na coraz to nowsze historie miłosne. Nawet ostatnio myślałam nad tym, aby dorobić półkę, większą półkę.
Usłyszałam dźwięk dzwonka, dochodzący z dołu. Wyszłam z pokoju, gasząc światło. Ruszyłam truchtem po schodach kierując się prosto do drzwi. Po drodze spojrzałam na zegarek. 16:00. Oznaczało, to tylko jedno. Louis. Już tu jest. Przyjechał. Stoi przed drzwiami. Czeka aż mu otworzę.
Stanęłam przed białymi drzwiami, nie wiedząc co zrobić. Nie mogłam się teraz wycofać. Było za późno. Tym bardziej, że zgodziłam się na te spotkanie. Teraz tego żałowałam. Mogłam odmówić. Powiedzieć, że nie mam czasu. Cokolwiek. Byle się z nim nie spotkać.
W końcu postanowiłam otworzyć mu drzwi. Pociągnęłam za srebrną klamkę, ciągnąc drzwi do siebie.
- Cześć, Peg - przywitał się.
- Cześć - wpuściłam go do środka, zamykając za nim drzwi.
- To dla ciebie - powiedział, wręczają mi czerwoną różę.
Zaskoczył mnie ten dar od niego. Nie spodziewałam się, że kupi mi różę. Tym bardziej czerwoną, takie jakie lubię.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się - Nie było trzeba.
- To drobiazg, Peg - odwzajemnił uśmiech - Ta róża, to przeprosiny za moje zachowanie wobec ciebie i twojego kolegi.
Zamurowało mnie. Czy on w tej chwili przepraszał mnie i Josh'a? Jeżeli tak, to na pewno musi być sen. To niepodobne do Louis'a. Wątpię, że kiedykolwiek powiedział komuś 'przepraszam'.
Nie odpowiedziałam. Kiwnęłam tylko lekko głową.
- Chodź - powiedziałam, kierując nas do kuchni - Chcesz się czegoś napić?
- Jasne - odpowiedział - Mogłabyś mi zrobić kawę? - zapytał.
- Oczywiście - atmosfera między nami była napięta. Wręcz czułam zdenerwowanie bijące od Louis'a.
Wstawiłam na gaz czajnik napełniony do połowy wodą. Wyjęłam kubki i wsypałam do każdego kawę. Czułam na sobie jego wzrok. Śledził mój każdy ruch. Było to trochę niezręczne dla mnie. Nie lubiłam jak ktoś patrzył się na moje ręce, wtedy wszystko wylatywało mi z rąk.
Odwróciłam się do chłopaka. Jego wzrok spoczął na moich oczach. Przez chwilę panowała cisza.
- Może przejdziemy do salonu? - zaproponowałam, a on kiwnął głową.
Usiadłam na fotelu, Louis zrobił to samo. Siedzieliśmy naprzeciwko siebie.
- Więc po co tak dokładniej chciałeś się ze mną spotkać? - zapytałam, zniecierpliwiona czekaniem aż w końcu coś powie.
- Przyjechałem, aby.. - nie dokończył, bo akurat w tej chwili zaczęła gotować się woda, co spowodowało gwizd czajnika.
- Poczekaj chwilę, zaraz wrócę.
- Pomogę Ci - wstał i zrobił pierwszy krok w moją stronę.
- Nie! Poradzę sobie - podniosłam rękę w geście, aby nie szedł dalej.
- Daj spokój, Peg - zrobił następny krok, nie zwracając uwagi na mój gest.
Obydwoje ruszyliśmy do kuchni. Wyłączyłam gaz i podniosłam czajnik. Gorącą wodą zalałam zawartość kubków. Od razu poczułam zapach wyłaniający się z nich. Zaciągnęłam się nim. Uwielbiałam to robić.
Wzięłam kubki do rąk, gdy nagle podszedł do mnie Louis.
- Daj, pomogę ci - powiedział, odbierając ode mnie kubki.
Pozwoliłam mu je wziąć. Skierował się do salonu, a ja zrobiłam to samo, biorąc przy tym cukiernicę.
Postawił kubki na małym stoliku, znajdującym się przy fotelach. Usiadłam się i posłodziłam swoją kawę.
Podałam mu cukiernicę i zrobił to samo.
- Teraz możesz dokończyć, to co chciałeś powiedzieć - wzięłam do ręki swój kubek i zaczęłam upijać małymi łykami zawartość.
- No więc przyjechałem tu, aby cię przeprosić - jąkał się, jakby nie umiał złożyć sensownego zdania.
- Aby po to? - zapytałam zdziwiona - Przecież mogłeś mnie przeprosić na przykład przychodząc do biblioteki - odstawiłam kubek, kiedy zorientowałam się, że jest on już opróżniony.
Zauważyłam zdziwioną minę Louis'a. Pewnie myślał, że jestem kawoholiczką. Ale nie! Nie jestem nią.
- Nie przyjechałem tu tylko po to, Peg - powiedział, odstawiając swój kubek - Nie chciałem cię tylko przeprosić - wstał i podszedł do mnie, opierając swoje ręce po obu stronach mojej głowy o fotel.
Trochę mnie przerażał. Co więcej on był przerażający!
- Chciałem cię przeprosić, a przede wszystkim wytłumaczyć.
- Co wytłumaczyć? - zapytałam i szybko odepchnęłam go od siebie, wstając - Tu nie ma co tłumaczyć Louis! - krzyknęłam, podchodząc do okna.
- Jest co wytłumaczyć, Peg - przybliżył się, co mnie zaniepokoiło. Nie lubiłam być zbyt blisko niego. Miał bardzo klejące się łapska do ciała, a szczególnie ciała dziewczyn.
- Wiem, że przeraża cię moje zachowanie wobec innych ludzi - chciałam zaprzeczyć, ale on zwinnym ruchem położył swój palec na moich ustach, szybko je strąciłam - Nie zaprzeczaj, bo wiem jaka jest prawda.
Gdy zobaczyłam, że był stanowczo za blisko, zrobiłam krok w tył.
- Wiem, że boisz się mnie od tego momentu, gdy pobiłem twojego kolegę. Nawet gdybyś zaprzeczyła, nie uwierzyłbym ci. Po prostu czuję twój strach, gdy jestem zbyt blisko ciebie - znowu się przybliżył - Teraz też go czuję.
Spojrzałam w jego oczy, zobaczyłam - jak mi się wydawało - ból. Ból w jego oczach.
- Nie powiem, że to mnie nie boli, bo boli. I to cholernie boli, Peg - szybko podszedł do mnie, łapiąc mnie za nadgarstki i przyciskając do ściany. Nie wiedziałam co zrobić, a nawet co powiedzieć. Nie sądziłam, że takie słowa wydostaną się z ust Louis'a i to na dodatek w moją stronę.
Chciałam się wyrwać, ale jego uścisk się zacieśnił.
- Proszę cię Louis, puść mnie - powiedziałam cicho, niemal niesłyszalnie.
- Puszczę cię jeżeli pozwolisz mi pocałować twoje usta - przez chwilę myślałam, po czym kiwnęłam głową na zgodę.
Przybliżył swoją głowę do mojej. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Jego usta były dwa centymetry od moich.

Tadaaam! Jest oto i 13 rozdział! :D Tak wiem! Obiecywałam Wam, że rozdział pojawi się od razu kiedy wybiję 35 komentarzy. Tyle komentarzy było, a co? A rozdziału jak nie było, tak nie było. Ale w końcu pojawił się. Ostatnio zastanawiałam się nad tym czy nie ustalić takiej zasady, że rozdziały pojawiałyby się co weekend. Co wy na to? Idziecie na taki układ? Przez te 27 dni, gdy wena mi nie przychodziła, miałam nawet chęć usunąć te FF. Jednak pomyślałam, że szkoda by było mi tylu czytelników, tyle czasu poświęconego na rozdziały. Postanowiłam więc go nie usuwać - jak narazie.
Są też bardzo ważne sprawy, więc przeczytaj, proszę! :) Nie zbawi Cię te parę minut. :p
Pierwsza sprawa: Pod poprzednim rozdziałem życzyliście mi miłych ferii itp. Źle mnie zrozumieliście. Ja życzyłam miłych ferii tym co je rozpoczynali - ja tą osobą nie byłam. Ferie właśnie rozpoczynają mi się od jutra. Ale pomimo wszystko dziękuję :*
Druga sprawa: Ktoś z Anonima zapytał się mnie czy w tym FF uwzględniam zamiłowanie Louis'a do marchewek. Odpowiedź brzmi: nie. Często dostaję nominację do Liebster Award. Przepraszam, że na nie nie odpowiadałam. Teraz się to zmieni. Stworzę specjalną zakładkę na odpowiedzi właśnie do LA. Dlatego jeżeli nominowałaś mnie do LA wejdź w zakładkę i poinformuj mnie.
Trzecia sprawa: Jak pewnie każdy się domyśla, niedługo pojawią się sceny erotyczne w rozdziałach. Oczywiście za każdym razem będzie info na początku rozdziału, że takie sceny mogą się pojawić. Czytasz to na swoją odpowiedzialność.
Mam prośbę do Was. Jeżeli czytacie te FF, podoba Wam się styl pisania i ogółem fabuła, proszę polecajcie te FF swoim znajomym. Udostępniajcie linki itp. Będę Wam ogromnie wdzięczna. 

Rozdział jest dedykowany wszystkim tym co kończą i rozpoczynają ferie! :) xx 
Miłego czytania xx Zostawiajcie swoje opinię na temat nowego rozdziału, akcji itp.