piątek, 1 listopada 2013

Rozdział 5

*Louis*
Siedziałem na kanapie wpatrzony w telewizor. Rozmyślałem nad dzisiejszym dniem. Dużo się wydarzyło. Nie mogłem uwierzyć, że już nie długo zostanę szefem firmy mojego wuja. Ta posada jakoś nie pasowała do mnie. Nie nadawałem się do tej branży, ale musiałem przejąć firmę. Była na mnie przepisana, wuj powierzył ją w moje ręce. Widocznie ufał mi, albo... albo myślał, że znam się na tym całym gównie. Niestety tak nie było.
Usłyszałem za sobą zamykające się drzwi. Odwróciłem głowę i zobaczyłem Nialla. Spojrzałem na niego zdziwiony jego widokiem w moim domu. Dopiero po kilku minutach zjarzyłem się, że powiedziałem mu, aby do mnie przyszedł.
- Siema, stary - podaliśmy sobie ręce i tak jak faceci przywitaliśmy się.
- No cześć Louis.
- Napijesz się czegoś ? - zapytałem, po czym wszedłem do małego pomieszczenia, zwanego kuchnią.
Jak na razie nie było mnie stać na większe mieszkanie. Do tej pory wystarczyło mi tylko mały salon i kuchnia. Jednak teraz to wszystko się zmieni, już nawet upatrzyłem dom, jaki mam zamiar kupić.
- Jasne, jakbyś mógł to podaj mi butelkę zimnej wody - popatrzyłem na niego zdziwiony, że chcę wodę.
- Stary stało się coś ? - uniosłem brew.
- Nie, dlaczego miałoby się coś stać ? - zapytał, teraz on był zdziwiony.
- Chcesz wodę ! - przerwałem, myśląc - Ty nigdy nie chcesz, a raczej nie pijesz u mnie wody ! Zazwyczaj chcesz coś mocniejszego.
- No wiesz ludzie się zmieniają - zaśmiałem się z jego słów.
To nie był ten sam Niall, którego znałem, coś musiało być na rzeczy.
- Nie żartuj i bierz te piwo - wyjąłem butelkę z lodówki i podałem blondynowi.
Teraz bez żadnego zawahania wziął butelkę i skierował się do salonu. Usiedliśmy na kanapie i w tym samym czasie otworzyliśmy kapsle od butelek.
- Twoje zdrowie ! - uniosłem butelkę, po czym przechyliłem ją w stronę swoich ust.
Poczułem jak zimny płyn przepływa przez moje gardło. Odczułem ulgę, już nie pamiętam kiedy ostatnio piłem piwo. Za dużo się działo. Za dużo spraw do załatwienia, a za mało czasu.
- Więc po co mnie tu ściągnąłeś ? - zaczął Niall.
- Mam do Ciebie bardzo ważną sprawę - powiedziałem, przechylając butelkę i rozkoszując się następnym łykiem zimnego piwa.
- Niech zgadnę! Chodzi o dziewczynę ? - uniósł brew i lekko się uśmiechnął.
- Tak, chodzi o dziewczynę.
- No to słucham co mam zrobić ? - zapytał.
Tyle razy już go oto prosiłem, że jeżeli miałem do niego sprawę, wiedział już, że chodzi o dziewczynę.
- Masz dowiedzieć się gdzie ona pracuje lub pracowała, gdzie studiuje itp. Zresztą nie muszę Ci mówić, bo zawsze proszę Cię oto samo.
- Owszem, ale czasami masz inne pytania - powiedział.
- Czasem...Ma na imię Peg...

* Peg *
Po kłótni z Panem Ważnym poszłam do pokoju, aby zabrać potrzebne mi rzeczy. Spojrzałam przelotnie w lusterko, po czym wyszłam z pokoju. Wyszłam z mieszkania i zapukałam do drzwi pani Jobs. Otworzyła mi starsza pani o blond włosach i promiennym uśmiechu. Jej zielona kraciasta spódnica pracowała rytmicznie ze wszystkim. Ta kobieta znaczy dla mnie tak wiele. Nigdy nie powiedziała mi "nie". Nigdy. Zawsze gdy matka wracała pijana ta pani była przy mnie. Była przy mnie gdy zakochana po raz pierwszy. Była jak przyjaciółka. Była jak matka. Była kimś świetnym, niezastąpionym. Chciałam z nią porozmawiać, wyrzucić z siebie te negatywne emocje. Miałam już wchodzić do środka, gdy nagle pod mój dom podjechała furgonetka z logo REPAIR DOOR. Zdziwiłam się, ponieważ nie zamawiałam naprawy. Wtedy dotarło do mnie kto za mnie zamówił. Louis. Zabiję tego kolesia, na prawdę zabiję. On chcę wyprowadzić mnie z równowagi. Przecież nie prosiłam go oto. On chyba nie rozumie tego, że jak ktoś nie chcę pomocy, to znaczy, że ma nie pomagać!
Przeprosiłam Panią Jobs i szybkim krokiem podeszłam do mężczyzny, który wysiadał z furgonetki.
Miał gdzieś 30 lat, ale był bardzo sprawny fizycznie. Jednym słowem mógł by obalić byka.
- Dzień Dobry ! - przywitał się pierwszy, wyciągając rękę w moją stronę.
- Nie wiem czy taki dobry, proszę pana ! - odpowiedziałam niemiłym tonem i zignorowałam jego gest.
- A to dlaczego ? - zapytał, unosząc prawą brew.
- Nie zamawiałam naprawy drzwi - odpowiedziałam już milszym tonem.
- To ma Pani problem, ponieważ na papierach ewidentnie widać zamówienie i adres Pani domu.
- Musiał wystąpić jakiś błąd, bo nie przypominam sobie, żebym dzisiaj dzwoniła do waszej firmy.
- Dobrze, zaraz sprawdzimy. - powiedział - Przepraszam na chwilę.
Odszedł kawałek ode mnie, po czym wyjął służbową komórkę z jego fartucha pracowniczego.
Zbliżyłam się o jeden krok, aby lepiej słyszeć rozmowę.
- Cześć Ash, mamy problem - powiedział do słuchawki.
Niestety nie mogłam usłyszeć co mówi druga osoba.
- Jedna klientka upiera się, że nie zamawiała naprawy. Ale na papierach jest podany jej adres. Sprawdź dokładnie, może na prawdę wystąpił błąd... Czekam... Rozumiem... Tomlinson zamówił na ten adres... Dobra dzięki - zakończył rozmowę, chowając komórkę na swoje miejsce. Szybko odwróciłam wzrok, aby nie podejrzewał mnie, że podsłuchiwałam.
- Miała Pani rację, że nie zamawiała naprawy. Ale ktoś za Panią zamówił. Pan Tomlinson zamówił naprawę dzisiaj i wszystkie koszty wziął na siebie - powiedział i uśmiechnął się do mnie.
Jednak mi do śmiechu nie było. Nie podobało mi się to, że Louis wziął na siebie cały koszt, chociaż z jednej strony dobrze, bo to jego wina. Wiedziałam o co mu chodzi. Wiedziałam, że zrobił to, aby jeszcze raz się ze mną spotkać.
- No dobrze. Może Pan zaczynać. Jeśli będzie Pan mnie potrzebował proszę wołać - odwróciłam się idąc do środka domu.
- Proszę Pani... - zawołał.
- Tak ? - odwróciłam się do niego i wymusiłam słaby uśmieszek.
- Nie znam pani nazwiska.
- Oh, zapomniałam się przedstawić przez to całe zamieszanie - Peg Carson.
- Ładne imię - uśmiechnął się - Derek Keeleys.
- Miło poznać. Więc jakbyś potrzebował czegoś, wołaj - powiedziałam i w końcu poszłam do swojego pokoju.

Dziękuje wam za tyle komentarzy pod ostatnim postem. Dziękuje wam za to, że nie daliście mi usunąć tego FF. 
Jeszcze raz DZIĘKUJE !!! xx

5 komentarzy:

  1. cudowny ;) , nawet nie wiesz jak się cieszę , że dodałaś ;)
    czekam na nn i pozdrawiam xx / Evixx Amy Hope

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne opowiadanie. Chce więcej ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne, fajne ^^
    Lecz ja czekam na następne opowiadanie ^^ wiesz o co chodzi :) xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń