Następnego dnia
*Louis*
Zaspany wstałem z łóżka i ruszyłem w stronę łazienki, aby wziąć prysznic. Stałem tak pod prysznicem patrząc się na popękane knykcie. Mogę powiedzieć, że może trochę przesadziłem z siłą jaką nawalałem tego gościa. Ale zasłużył sobie. Jednak ja martwiłem się o jeden szczegół. O Peg, była wystraszona...bała się mnie. Najgorszą rzeczą jest to, że chyba nigdy nie przestanie się mnie bać. Nigdy mnie nie polubi, ale ja będę się starał. Nie poddam się bez walki o nią. Musi być moja.
Owinąłem ręcznikiem dolne partie ciała i ruszyłem do kuchni. Zrobiłem sobie kawę i zjadłem coś na szybko. Przebrałem się w ciuchy i postanowiłem pojechać do sklepu. Bo wszystkie zapasy żywieniowe, jak i te alkoholowe się skończyły.
Wychodząc z domu zauważyłem, że moi sąsiedzi znowu coś majstrują przy bramce. Zignorowałem to, nie chciałem psuć sobie nastroju.
Ruszyłem samochodem do sklepu. Jechałem powoli, ponieważ nigdzie mi się nie spieszyło. Zaparkowałem pod sklepem. Wziąłem koszyk, wchodząc do sklepu. Chodziłem między regałami, gdy nagle spostrzegłem tego dupka. Josh'a. Na same spojrzenie na niego zagotowało się we mnie.
Musiałem przemówić mu do rozsądku. Taka okazja może się już nie zdarzyć. Ruszyłem w jego stronę. Podeszłem do niego od tyłu.
- Proszę, proszę...kogo my tu mamy? - powiedziałem, a na mój głos aż podskoczył.
- Czego chcesz? - zapytał.
- Pogadać z tobą, bo widzę, że muszę przemówić ci do rozsądku.
Położyłem koszyk z zakupami na podłogę. Odruchowo podgiąłem lekko rękawy od bluzy.
Podeszłem do niego i złapałem za koszulę, po czym przycisnąłem go do ściany.
- Słuchaj kurwa! Masz odpierdolić się od Peg, jasne? - mówiłem przez zaciśnięte zęby i coraz bardziej zaciskałem pięści na jego koszulce.
- A jeśli się nie odpierdolę? Co mi zrobisz? - warknął i odepchnął mnie od siebie.
Czułem, że zaraz nie wytrzymam. Coraz bardziej działał mi na nerwy. Moje knykcie, aż pobielały od ciągłego zaciskania.
- Jak uważasz? Peg od razu będzie wiedziała, że to twoja sprawka - przybliżył się do mnie, staliśmy twarzą w twarz - Jak myślisz? Kogo wybierze? Wiadomo, że będzie mnie broniła - wypowiadając ostatnie słowa uśmiechnął się złowieszczo.
Nie odzywałem się, myślałem nad jego słowami. Miał rację. Wtedy Peg jeszcze bardziej by mnie znienawidziła, jeszcze bardziej by się mnie bała. Nie chciałem tego.
- Pomyśl, jeśli pobiłbyś mnie, to na pewno do ciebie by się nie zbliżała... nie chciałaby mieć z tobą żadnego kontaktu.
Spojrzałem na niego gniewnie. Nie wytrzymałem. Złość wzięła nade mną górę. Rzuciłem się na niego, okładając pięściami jego twarz. Ludzie naokoło patrzyli się na nas, ale żaden nie zareagował.
Jego twarz była cała we krwi, dziwiło mnie to, że w ogóle się nie bronił. Wtedy do mnie to dotarło. On wszystko sobie zaplanował. Chciał żebym go pobił, dlatego mnie sprowokował. Chciał żeby Peg nie miała ze mną żadnego kontaktu. Szybko wstałem i ruszyłem do wyjścia.
- Nigdy nie będzie twoja - usłyszałem za sobą jego śmiech, po wypowiedzianych słowach.
Wkurzony wyszedłem ze sklepu i wsiadłem do samochodu, zatrzaskując za sobą drzwi. Oparłem się o kierownicę i głęboko oddychałem, aby się uspokoić.
W tej chwili myślałem tylko o Peg. Nie mogła się o tym dowiedzieć.
Poczekałem aż ten dupek Josh wyjdzie ze sklepu. Wtedy zaatakuje! Wolę żeby nie było świadków.
Po około 10 minutach wyszedł. Spokojnie wyszłem ze samochodu i podążyłem za nim.
Złapałem go od tyłu za bluzę i popchnąłem, w wyniku czego upadł na ziemię. Szybko się podniósł.
Złapałem za bluzę i przycisnąłem do ściany.
- Jeżeli Peg się dowie o dzisiejszym incydencie to nie będzie Ci już tak zabawnie - powiedziałem przez zaciśnięte zęby - A twoja buźka już nie będzie taka ładna, mogę ci to obiecać. Rozumiemy się?
Jego oczy były przerażone. Teraz już nie był taki odważny.
Jedynie na co było go stać, to przytaknięcie głową. Uśmiechnąłem się pod nosem i puściłem go. Ruszyłem do samochodu.
*Peg*
Dzisiejszy dzień w bibliotece był nudny. Josh nie pojawił się dzisiaj w pracy. Może tym lepiej. Nie chciałam dzisiaj go widzieć. Nie po tym co wczoraj zaszło. Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi, a on widocznie chcę czegoś więcej. Ale czy ja chcę? Nie. Jedyne czego bym teraz chciała to mieć święty spokój od
jakichkolwiek problemów.
Dzisiejszego dnia było bardzo mało ludzi, dlatego zadzwoniłam do szefa czy mogłabym wyjść szybciej z pracy. Zgodził się. Bardzo mu dziękowałam, bo naprawdę zanudziłabym się na śmierć. Dużo myślałam nad tym co się wydarzyło wczorajszego dnia. Zastanawiało mnie to dlaczego Louis tak gwałtownie reagował... Na dodatek ciągle czułam jego dotyk na swojej talii. Pomimo tego, że jest agresywny, ten dotyk był taki delikatny... Potrząsnęłam głową. Coraz bardziej przerażała mnie myśl, że bardzo często myślę o nim.
Gdy skończyłam pakować swoje rzeczy do torby wyszłam z biblioteki. Powoli robiło się ciemno. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę domu. Podskoczyłam, gdy nagle ktoś złapał mnie za ramię.
- Hej - powiedział Derek.
- Hej - odetchnęłam - Przestraszyłeś mnie...
- Przepraszam.. nie chciałem.
- Okey.. nic się nie stało... Zresztą co ty tu robisz? - zapytałam.
- Wyszedłem szybciej z pracy, postanowiłem przejść się i akurat zauważyłem ciebie - uśmiechnął się w moją stronę, a ja odwzajemniłam uśmiech. - A ty co robisz o tak późnej porze?
- Też wyszłam szybciej z pracy - odpowiedziałam. - Takto pracuje jeszcze dłużej, tylko zadzwoniłam do szefa czy bym mogła wyjść szybciej z pracy...no i jak widać zgodził się - ruszyłam dalej w stronę domu, gdy zorientowałam się, że cały czas staliśmy w miejscu.
- Na twoim miejscu bałbym się wracać do domu o tak późnej godzinie..
- Jak widać jestem odważna - zażartowałam.
- Nie wątpię w to - szturchnął mnie w talię. - A tak w ogóle może ci przeszkadzam?
- Nie, nie przeszkadzasz - uśmiechnęłam się - Powiem szczerze, że nawet cieszę się, że idziesz razem ze mną...
- To dobrze - złapał mnie za ramię i lekko przysunął do siebie.
Spojrzałam na jego rękę na swoim ramieniu i chyba musiał to zobaczyć, bo od razu zabrał ją. Uśmiechnęłam się pod nosem na jego lekkie zdenerwowanie. Odwrócił wzrok i podrapał się po karku.
Dalszy spacer do mojego domu przeszliśmy w ciszy.
- To tu.. - powiedziałam, gdy doszłam do bramki, ale przypomniałam sobie, że przecież wie gdzie mieszkam - Dziękuje, że zechciałeś mnie odprowadzić.
- Cała przyjemność po mojej stronie - schylił się i ucałował mój policzek, uśmiechnęłam się nie śmiało, co wywołało u niego cichy chichot. - Do zobaczenia.
- Cześć - pomachałam mu i szybko weszłam do środka.
No i mamy już 10 rozdział! Dziękuje Wam za wsparcie, bo dzięki Wam tak daleko zaszłam. Przepraszam też za to, że rozdział tak długo się nie pojawiał pomimo tego, że dawno wskoczyło 30 komentarzy, ale po prostu nie miałam weny. Jednak ważne jest to, że w końcu go napisałam...
Co myślicie o nowym rozdziale? Proszę piszcie w komentarzach, bo chcę wiedzieć czy Wam się podobają rozdziały.. inaczej nie widzę sensu pisania tego FF..
40 komentarzy=nowy rozdział
Swietny !
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Czekam na kolejny z niecierpliwością. Pozdro
OdpowiedzUsuńSuper *___* !
OdpowiedzUsuńSuper *___* !
OdpowiedzUsuńYeeeey! Ty nie wiesz jaki fajny rozdział napisałaś x
OdpowiedzUsuńświetny rozdział. <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział
OdpowiedzUsuńboski :*
OdpowiedzUsuńcudny rozdział ;333 pozdrawiam i czekam na nn, nie sugeruj się zawsze komentarzami, niektórym się nie chce komentować, ale czytają ;3
OdpowiedzUsuńWreszcie! Koocham! *.*
OdpowiedzUsuńŚwietny :) Czekam na następny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńSuper!!
OdpowiedzUsuńChce juz nastepny! :*
OdpowiedzUsuńLolz, zajebiste! :3 xd
OdpowiedzUsuńKocham to, czekam :3
Cudo
OdpowiedzUsuńBoski !! ★
OdpowiedzUsuńBoski !! ★
OdpowiedzUsuńKażdy rozdział tego bloga jest cudowny. Czy jest krótki czy długi i tak jest cudowny. To opowiadanie jest zupełnie inne od wszystkich które czytam. ;P Strasznie mi się podoba styl twojego pisania. ;3 Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńŻyczę ci dużo weny i udanego sylwestra. ;* Mam nadzieje że twoje postanowienia noworoczne się spełnią. ;3
rozdział cudny i czekam szybko na następny :) pozdrawiam i weny życzę <3 P.S co ten Derek tak się kręci koło Peg aj bo jak Louis się dowie to coś przeczuwam że dasz mu popalić :) w sensie tak napiszesz albo w ogóle nas jeszcze bardziej zaskoczysz?? <3 Małgorzata
OdpowiedzUsuńSuper, nie moge doczekac sie nastepnego ^.^
OdpowiedzUsuńdawaj next *-*
OdpowiedzUsuńsuper czekam na next ;*
OdpowiedzUsuńFajny,czekam na nexta ;]
OdpowiedzUsuńNexxt *.*
OdpowiedzUsuńnext
OdpowiedzUsuńdodaj kolejny
OdpowiedzUsuńkocham to opowiadanie
OdpowiedzUsuńRozdział boski, pisz dalej ♥
OdpowiedzUsuńzajebisty <3
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na next :*:*:*
OdpowiedzUsuńperfect
OdpowiedzUsuńidealny
OdpowiedzUsuńdawaj szybko neeext
OdpowiedzUsuńswietny blog
OdpowiedzUsuńkocham
OdpowiedzUsuńloffki ;*
OdpowiedzUsuńnie trzymaj nas w napieciu
OdpowiedzUsuńcielawy
OdpowiedzUsuńciekawy czy peg spotka lou w domu
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta i mam nadzieje ze Peg wybaczy Louisowi ;**
OdpowiedzUsuńSUPERRRRRR <3
OdpowiedzUsuńkocham cie
OdpowiedzUsuńWssspaniaaaałyyyyy!!! Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńzakwabisty czekam na nn
OdpowiedzUsuńrozdział świetny życzę weny ;*
OdpowiedzUsuńjest mega, oczywiscie ze pisac ! x czekam na nowy, dopiero od niedawna czytam ale mocno wciaga ;x
OdpowiedzUsuń